W niedzielę 4 marca Chór Filharmonii Wrocławskiej zabierze nas w podróż w poszukiwaniu muzyki ukrytej w ruchu planet. Wszystko za sprawą kompozycji Gloria Patri współczesnego estońskiego kompozytora Urmasa Sisaska.
Wojciech Sitarz: Jak Sisask pojawił się w programie niedzielnego koncertu?
Agnieszka Franków-Żelazny: Na początku zaproponowałam zaproszenie do Wrocławia dyrygenta. Z racji tego, że dotychczas dużo współpracowaliśmy z Anglikami, chciałam, aby tym razem był to ktoś „z naszego podwórka”. Krzysztof Szydzisz jest jednym z najlepszych polskich dyrygentów młodego pokolenia. Chór, który założył na Uniwersytecie w Poznaniu, bardzo szybko zaczął odnosić sukcesy i należy do czołówki chórów akademickich. Ponadto Szydzisz jest też wykształconym śpiewakiem, co bardzo pomaga w pracy. To właśnie on zaproponował wykonanie cyklu utworów Gloria Patri.
Sisask stworzył własny świat muzyczny. Czym jest jego Gama Planetarna?
Urmas Sisak intensywnie interesował się astronomią. Obserwując ruch planet, stworzył skalę ograniczoną do pięciu dźwięków Cis, D, Fis, Gis i A. Następnie porównywał ją z tym, co jest obecne w muzyce na świecie i ku swojemu zdziwieniu odkrył, że odpowiada ona japońskiej skali stylu muzycznego kumayoshi.
Wykonacie Gloria Patri, co to za kompozycja?
Jest to zbiór dwudziestu czterech utworów skomponowanych w oparciu o tylko pięć dźwięków. Część z utworów jest znana, bo wykonuje się je także jako osobne kompozycje. Co ciekawe, każda ma inny charakter. Przykładowo Pater Noster to typowy chorał gregoriański, Alleluia jest fugą, a Confitemini to taniec renesansowy. Jednak pomimo tej różnorodności, wszystko komponuje się w jedną całość. Co ważne, utwory można skracać lub wydłużać, powtarzać albo inaczej komponować, by utworzyć z nich oryginalny styl, dlatego dużo zależy tu od dyrektora artystycznego.
Czy Chór miał już kontakt z tą kompozycją?
Tego konkretnego zbioru jeszcze nie śpiewaliśmy, ale na pierwszym koncercie Chóru Filharmonii Wrocławskiej wykonaliśmy Benedictio Sisaska. Z innym chórem wykonywałam natomiast Laudate Dominum, fragment z Gloria Patri. Jednak nie spodziewałam się wtedy, że jest to część większej całości.
Czy z perspektywy słuchacza wykorzystanie Gamy Planetarnej dużo zmienia?
Nadaje ona bardzo charakterystyczne brzmienie. Mam wrażenie, że w trakcie koncertu słuchacz będzie przechodził drogę wewnątrz samego siebie. Na początku będzie to coś na zasadzie zainteresowania ciekawym zestawieniem dźwięków i podejściem do tematu. Dźwięki powtarzają się w różnych kombinacjach i zostają nam w głowie niezależenie od łacińskiego tekstu. Drugi etap to moment odprężenia, by na końcu wejść w nastrój kontemplacji. Dla jednych będzie to modlitwa, dla innych zanurzenie się w kosmos, bo zakończenie to rodzaj mantry. Na pewno czeka nas koncert, którego jeszcze nie śpiewaliśmy, zupełnie inny niż te ostatnie, karnawałowe.
Koncert będzie miał też wyjątkową oprawę.
Chór będzie stał w kręgu w niemal całkowitej ciemności, a nad nami widoczne będą wizualizacje krążących wokół planet. Chcemy pokazać publiczności, że to właśnie dźwięki kosmosu tworzą tę gamę. Wszystko jest pomysłem Krzysztofa Szydzisza, a autorem prezentacji jest Zbigniew Kozub, profesor z Uniwersytetu w Poznaniu. Cały projekt przygotowywany jest na ten jeden szczególny koncert we Wrocławiu, bo Szydzisz jeszcze nigdzie nie prezentował tego projektu. Ze swoim chórem wykonywał tylko niektóre utwory, bo jedynie zawodowy chór może sobie pozwolić na to, by w tydzień przygotować dwadzieścia cztery utwory, czyli ponad godzinę muzyki.
Możemy częściej liczyć na koncerty Chóru z oprawą multimedialną?
Chciałabym wprowadzić takie elementy w nasze koncerty, o ile repertuar i warunki będą na to pozwalały. Nie zamierzam robić przedstawień z koncertów Chóru Filharmonii, ale takie środki jak światło czy prezentacje są jak najbardziej wskazane, bo ubogacają występ.
Kim dla pani jest Urmas Sisask – filozofem muzyki, mistykiem, a może po prostu szaleńcem?
Mistyk, to jest świetne słowo. Cały niedzielny koncert będzie misterium, to będzie misterium nie z tego świata.
Rozmawiał: Wojciech Sitarz